Kolejny raz mieszkańcy Szczecina pokazali, że mają wielkie serce. Tłumnie zareagowali na akcję zorganizowaną przez ZUK i przynieśli mnóstwo plastikowych nakrętek. Pieniądze ze sprzedaży powędrowały do rodziców maleńkiej Ingi, która walczy z chorobą SMA i potrzebowała każdej złotówki na to, by poddać się terapii genowej. – Zbiórka zakończona, ale wciąż prosimy o nakrętki – mówi dyrektor ZUK Tomasz Wawrzyńczak. – Chcemy teraz pomóc kilkuletniej Kasi.
Akcja zorganizowana została przez Zakład Usług Komunalnych. Początkowo miała być tylko kontynuacją wcześniejszego wydarzenia „Liść dębu”, w ramach którego mieszkańcy – w zamian za przyniesione nakrętki – otrzymywali piękną sadzonkę dębu. Szybko jednak okazało się, że do leśniczówki przychodzą tłumy osób i wydarzenie musi mieć większą skalę. Dlatego poszerzone zostało na wszystkie szczecińskie Ekoporty. Decyzja ta była strzałem w dziesiątkę.
– Najważniejszym dla nas celem było uzbieranie jak największej ilości nakrętek i pomoc chorej dziewczynce. Nie jest sprawiedliwe to, że właściwie jedyną szansą przeżycia rocznego dziecka jest szczodrość darczyńców. Rodzice stanęli bowiem przed piekielnie trudnym zadaniem. Musieli sami uzbierać aż 9,5 miliona złotych – mówi dyrektor Zakładu Usług Komunalnych Tomasz Wawrzyńczak. – Podjąłem więc decyzję, że zbiórkę rozszerzamy na wszystkie Ekoporty. Ostatecznie uzbieraliśmy ponad 2400 kilogramów nakrętek. Rodzice nie mieli możliwości odebrać ich od nas więc w transport i rozpakowywanie zaangażowali się nasi pracownicy. Wywieźliśmy do skupu aż 4 pełne przyczepy zebranych odpadów. Na miejscu rozpakowywaliśmy to kilka godzin. W skupie otrzymaliśmy 1700 złotych, które następnie dostarczyliśmy do rodziny maleństwa. Teraz trzymamy wszyscy kciuki, by Inga wracała do zdrowia.
Bez wątpienia akcja miała także aspekt zarówno edukacyjny, jak i ekologiczny. W zbiórkę angażowały się również szkoły. Dzieci z nauczycielami odwiedzały Ekoporty, gdzie pokazywany był wszystkim obiekt. Podobnie było w lasach miejskich, gdzie maluchy brały udział w zajęciach edukacyjnych.
„Liść Dębu 2.0” cieszył się ogromnym zainteresowaniem, dlatego też zapadła decyzja, że… będzie kontynuowany.
– Skoro możemy pomóc to zawsze jesteśmy do dyspozycji mieszkańców – mówi Wawrzyńczak. – Zdecydowaliśmy, że cyklicznie będziemy organizowali podobne zbiórki na inne osoby. Pieniądze będą trafiały na ich konta i z pewnością pomogą w leczeniu. My będziemy mieli czystsze miasto, chore i potrzebujące osoby środki na leczenie. Rzeczywiście dostarczy nam to sporo pracy, ale nie to się liczy. Zdrowie mieszkańców jest najważniejsze.
Przynieś nakrętki, odbierz drzewo
Nakrętki można przynosić do siedziby Lasów Miejskich przy ulicy Miodowej w godzina od 9 do 14. ZUK przygotował ponad 1500 sadzonek dębów wyhodowanych we własnej szkółce. Drzewa odebrać może każdy, kto przyniesie ze sobą co najmniej 100 plastikowych odpadów. Z okazji takiej, przy zbiórce na Ingę, skorzystało ponad 500 osób. Wszystkie nakrętki trafią tym razem do rodziców chorej Kasi.
Dodatkowo nakrętki można przynosić także do wszystkich szczecińskich Ekoportów. Ustawione są w nich pojemniki z przeznaczeniem właśnie na to. Później cały zebrany materiał trafi do mamy chorej dziewczynki.
Pomagamy Dzielnej Kasi
Rozpoczynamy więc tym razem zbiórkę na pomoc w leczeniu chorej Kasi Maziarz. Dziewczynka jest jedynym dzieckiem w Polsce z mutacją w genie GNB1. Lekarze wielokrotnie mówili, że z Kasią nie będzie kontaktu. Dzięki rewolucyjnej terapii Kasia zaczyna komunikować się werbalnie! Potrzebna jest jednak ciągła rehabilitacja, a mamie dziewczynki kończą się na to środki.
Zbierane są również na portalu www.siepomaga.pl/kasia-maziarz , gdzie można wpłacać dowolną kwotę z przeznaczeniem na dziecko
Pani Sylwia tak wspomina pierwsze chwile związane z urodzeniem wyczekiwanej córeczki.
” Kasia nie płakała po przyjściu na świat. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku, nie protestowała na ostre światło. Była bezwładna. Później położna przyznała, że pomyślała sobie: “To dziecko jest jak galaretka, jakby wcale nie miało kości!”. Wtedy nie widzieliśmy, że z naszą małą córeczką dzieje się coś złego. Była taka spokojna, cichutka – wszystkie inne mamy mi zazdrościły, a ja cieszyłam się, że moje dziecko jest takie grzeczne. Gdybym wtedy wiedziała, że to powód do strachu, a nie do radości… Ale przecież nawet lekarze nie wiedzieli! Zaczęliśmy się bać dopiero po kilku miesiącach. Mamy starszego synka, wiedzieliśmy, że kilkumiesięczne dziecko powinno samo się obracać, podnosić główkę, umieć coraz więcej. Tymczasem nasza Kasieńka tylko leżała, jakby nie miała na to wszystko ochoty. Żaden lekarz nie potrafił stwierdzić, co jej jest, szukaliśmy ratunku po omacku, rozpoczęła się rehabilitacja. Podejrzewali SMA. Gdy przyszły wyniki badań, modliłam się, żeby to była jakakolwiek inna choroba, że moja córeczka może być niepełnosprawna, wymagać opieki przez całe życie, ale musi żyć! A przecież SMA zabiera to wszystko kawałek po kawałku, by na końcu ukraść niewinne życie…
Żadne badanie nie dały odpowiedzi na pytanie, co dolega Kasi. Z jednej strony z każdym wynikiem spadał nam kamień z serca, bo lekarze wykluczali choroby tak straszne, że na samą myśl o nich ściskało w żołądku. Jednak z drugiej nadal nie wiedzieliśmy, jak walczyć z wrogiem bez twarzy, bez imienia… Po wielu badaniach neurologicznych, metabolicznych i genetycznych w końcu otrzymaliśmy diagnozę A w genie GNB1″. Zabrzmiało to jak wyrok.
Jednak my nie tracimy nadziei i walczymy o każdy kolejny dzień. Kasia bardzo lubi dzieci, nie zamyka się, ale nie potrafi się bawić. Nawiązuje lepsze kontakty z dorosłymi, chociaż sama jest taka malutka…. Nie wiadomo, co ma w główce. Czasami nas zadziwia. Niedawno okazało się, że potrafi czytać! Marzę o tym, by ktoś kiedyś odkrył, co się dzieje w umyśle osób cierpiących na mutację w tym genie. Kontaktuję się z rodzicami dzieci z całego świata, czasami przychodzą pozytywne informacje – że trwają badania, że coraz więcej wiadomo o chorobi
Specjalnie opracowana terapia to na ten moment to jedyna nadzieja dla Kasi, by mogła żyć z nami, w naszym świecie. Nasza dzielna dziewczynka osiągnęła już tak wiele… Proszę, nie pozwólcie nam tego stracić. Bądźcie z nami w walce o Kasię!”